niedziela, 8 czerwca 2014

O nas

Pewnego pięknego dnia, Delicja napisała do Ruski z poważną sprawą. Chciała na nowo połączyć siły. Po krótkiej rozmowie doszły do wniosku, że przenosiny do jednej lub do drugiej virtualki nie są najlepszym pomysłem. Ale co jeśli stworzyłyby zupełnie nową stajnię? Ta myśl zapoczątkowała aktywny proces planowania i budowy.
Pierwszą sprawą ciągle pozostawało umiejscowienie ośrodka.
"A możemy mieszkać w USA? ;D" - zapytała Ruska, Delicja natychmiast wyraziła zgodę. 
Skoro obszar został zawężony do jednego kraju - dalej poszło jak z płatka. 
W pierwszy wolny weekend poleciały do Stanów, by sprawdzić kilka wyszukanych w internecie posiadłości. Trzeci traf okazał się najlepszym - Sonora. Miasteczko o niesamowitym uroku i wspaniałej atmosferze. Avalon znajduje się tuż pod miastem, na tyle blisko, że do centrum chodzimy pieszo i zajmuje nam to około dwudziestu minut. Kilka razy pojechałyśmy tam wierzchem, a mieszkańcy odebrali to bardzo przyjaźnie. Zdążyłyśmy już poznać piękną okolice, a pierwsze tereny dostarczają masę radości. Nieopodal znajduje się kilka mniejszych jezior. Wokół miasta rosną bujne lasy, a i górzyste tereny nie są nam obce. Krajobrazy potrafią zapierać dech, właśnie o tym marzyłyśmy.
Do dyspozycji naszych rumaków zbudowano dwie duże stajnie (każda po 30 boksów) oraz dwie mniejsze (po dziesięć boksów). Ponadto posiadamy budynki takie jak:
- duża, kryta hala z klimatyzacją i trybunami,
- siodlarnię z dobudowaną do niej paszarnią.
- kryty i odkryty lonżownik,
- kryta karuzela (na pięć koni),
- dwa pastwiska (bliżej stajni - cztery hektary, dalej - dwadzieścia),
- osiem padoków (jeden duży, pięć średnich i dwa małe - dla jednego wierzchowca),
- trzy mniejsze garaże i jeden duży (dla naszych dwóch przyczep i koniowozu),
- myjkę z dwoma stanowiskami i pomieszczeniem do suszenia czapraków, derek itd.,

Na terenie ośrodka znajdują się dwa domy. Pierwszy z nich należy do rodzin właścicielek. Opiszę go...
To dwupiętrowy budynek. Na samej górze jest strych, gdzie trzymamy wszelkie rupiecie i sprzęty, których szkoda nam wyrzucić.
Na piętrze mieszczą się nasze pokoje, jest ich pięć. Dwa dwuosobowe i trzy trzyosobowe. W każdym z nich znajduje się łazienka.
Schodząc po schodach możemy przyjrzeć się zdjęciom i obrazkom, wiszącym na ścianie.
Parter to przede wszystkim kuchnia, gdzie spędzamy najwięcej czasu. Nie chodzi o to, że ciągle coś jemy. ;) Zwyczajnie zagadujemy się nawzajem, potem dołączają kolejni i jakoś to wychodzi. To własnie tam rodzą się wszelkie pomysły.
Kuchnia jest kuchnią. Mamy wielką lodówkę, masę szafek i blat na środku, czyli tzw. wysepkę. Okrągły, drewniany stół stoi trochę dalej, stoi przy nim siedem krzeseł, a na środku zwykle stawiamy wazon z kwiatami i jakieś słodycze, które znikają w podejrzanie szybkim tempie.
Na tym poziomie znajduje się także salon. Jest nieźle wyposażony, choć właściwie moglibyśmy zainwestować w niego trochę więcej wysiłku. Jego głównymi elementami są:
- nieprzyzwoicie wygodna i mięciutka kanapa z przeróżnymi poduszkami,
- dwa równie bajeranckie fotele,
- kino domowe z tryliardem cali i wypasionymi głośnikami.
Oprócz tego mamy tam regały z książkami, porcelanowymi figurkami i innymi drobiazgami. W kącie stoi szafka z pucharami i medalami. Na dużych oknach wiszą firany (Ruska nie chciała, ale Delka i tak powiesiła ;).Na ścianach kolejna partia zdjęć.

Skoro już się tak rozpisuję, to opiszę pokój, który wyposażyłam dla siebie i Raya. Ściany pomalowałam na lawendowo, a sufit na biało. Wisi tam całkiem ładna lampa z jakimiś dzyndzlami i gwiazdeczkami.
Najważniejszy element - wielgachne łóżko z pięknymi białymi, metalowymi ramami. Takie jak z filmów i wiadomo o co chodzi. ;)
Jakieś meble, a masą półek, bo posiadam tyle pierdółek, że nie ma gdzie tego trzymać. Mamy też gigantyczną szafę, która chyba nawet zalicza się już do garderób. Moje ciuchy to 80%...
Łazienka oczywiście ma wszelkie innowacyjne nowości i na dobrą sprawę to można z niej nigdy nie wychodzić.
Wróćmy do pokoju. Póki co wiszą tam tylko dwa plakaty i cztery zdjęcia przedstawiające superbohaterów, ale ich liczba wzrośnie w zastraszającym tempie.

Drugi dom ma tylko jedno piętro. Mieszkają tam nasi pracownicy i póki co nie narzekają, bo w budynku jest wszystko czego potrzeba, a nawet więcej. Na parterze znajdują się: kuchnia i jadalnia oraz salon i dwa dwuosobowe pokoje z łazienkami. Wchodząc po schodach widzimy przed sobą dość długi hotelowy korytarz. Po obu stronach mamy osiem par drzwi do jednoosobowych pokoi. Każdy z nich ma łazienkę. Oprócz tego znajdują się tam podstawowe meble i telewizor. Mieszkańcy mogą wszystko dowolnie przestawiać i dodawać własne rzeczy.

Okej... co dalej? Może stajnie?
Boksy są nieco większe niż to przepisowe, aby zapewnić naszym podopiecznym maksymalny komfort. Na betonie zamocowano specjalne maty, a na nich zawsze kładziemy grubą warstwę dobrej jakościowo ściółki. Żłoby są zamontowane na drzwiach boksu i wystarczy je przekręcić z korytarza, by wsypać paszę. Następnie z powrotem przekręcić i koń może już spokojnie wcinać obiad.
W środku znajduje się także krata za którą wrzucamy sianko.
W boksie każdego konia znajduje się okno na plac do skoków, maneż do ujeżdżenia bądź dziedziniec.
Korytarz wyłożono matą antypoślizgową, możemy tam spokojnie czyścić naszych pupili, bowiem jego szerokość to prawie cztery metry.
Dwie duże stajnie (ogiery i klacze) są połączone przejściem, gdzie znajdują się wrota do krytej hali.
Wszędzie mamy dobre oświetlenie i klimatyzację.

Dziedziniec stoi na przeciwko bramy, która jednak znajduje się około dwustu metrów dalej. Do stajni prowadzi nas żwirowa alejka, po której obu stronach znajdują się krzewy o pięknych kwiatach.
Na owym dziedzińcu znajdują się ławki i mała sadzawka z wodospadem, ozdobiona przeróżnymi roślinami.

W posiadania Avalon Stable znajdują się także wspomniane wcześniej place i maneże. Plac skokowy ma imponujące rozmiary, dzięki czemu może na nim trenować kilka par jednocześnie. Taki sam metraż ma nasz maneż do ujeżdżenia, czworobok zajmuje jedynie 1/3, dlatego resztę miejsca doskonale wykorzystujemy na rozprężenie koni, albo treningi bez użycia płotków i literek.
Mniejsze plac i maneż służą do indywidualnych treningów bądź mniejszych jazd rekreacyjnych oraz prac z młodymi końmi.

Kilkaset metrów od stajni zbudowano tory crossowe o różnych poziomach trudności. Krajobraz bardzo sprzyja trenowaniu tej dyscypliny, dlatego zadbałyśmy o odpowiednią ilość i jakoś przeszkód.
Pierwsze testy na sześć z plusem ;)

Nie wiem, co by tu jeszcze...
Chyba napisałam o wszystkim.
Jeśli coś mi się przypomni, albo Delicja będzie chciała coś dodać, to zadziałamy.

Aut. Ruska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz